Naviexpert

NaviExpert

Pobierz i testuj za darmo!

Pobierz Pobierz

22.08.2012

JAK PRZEKONAĆ MIŚKA Z DROGÓWKI, ŻE NIE ZASŁUŻYŁEŚ NA MANDAT?

Wymówki kierowców w rozmowach z policjantem

Wymówki, wyjaśnienia, żarty – podpowiedzi uczestników konkursu NaviExpert.

 

Mandat dostać łatwo. Zgodnie z taryfikatorem za przekroczenie prędkości można zapłacić  jadąc szybciej już o kilka km/h. Politycy zapowiadają kolejne zaostrzenie kar. Możliwe, że już wkrótce maksymalna kara, za przekroczenie limitu powyżej 51 km/h będzie wynosiła  nawet 1000 zł, a kara za przejechanie na czerwonym świetle wyniesie już nie 300-500 zł, a nawet 600-1000 zł. Dlatego kierowcy, którzy sporo podróżują szukają coraz to nowszych sposobów na przechytrzenie policyjnych radarów. CB radia, mobilne CB, nawigacje satelitarne, klasyczne antyradary – polscy kierowcy mają dostęp do coraz sprytniejszych sposobów na policyjne „suszarki”. Wciąż jednak najskuteczniejszą i najpowszechniejszą metodą jest tzw. gadka lub urok osobisty…

 

 

Od 16 do 31 lipca 2012 roku, fani NaviExpert – nawigacji GPS z funkcją mobilnego CB – na Facebooku mogli wziąć udział w konkursie „Przekonaj Miśka”, który przeprowadzono we współpracy z marką HTC. Fani zostali  poproszeni o przesyłanie skutecznych wymówek, które pozwalają uniknąć mandatu za przekroczenie prędkości. Nagrodą główną był telefon HTC One V, a trzy pozostałe nagrody stanowiły suszarki do włosów firmy Philips.

 

Kreatywność internautów nie zna granic. W odpowiedzi na konkursowe zadanie NaviExpert otrzymał blisko sto różnorakich wymówek. Część z nich mogła wydać się przydatna, część była tylko żartem.

 

Z analizy nadesłanych wymówek wyłania się obraz kierowcy-żartownisia, kierowcy-męczennika, brata łaty, przyjaciela Miśków, kierowcy-olewacza-aroganta, poety, szantażysty czy manipulatora.

 

NaviExpert uporządkował nadesłane wymówki w 11 czytelnych kategorii. Prezentujemy przykłady mniej lub bardziej skutecznych wymówek, które oby nigdy nie musiały zostać przetestowane w konfrontacji z kontrolą drogową.

 

Główne kategorie wymówek

 

  • Z życia wzięte (8% propozycji)
  • Manipulowanie policjantem (16% propozycji)
  • Podlizywanie się policjantom (6% propozycji)
  • Wspólnota z policjantem (7% propozycji)
  • „Dogadajmy się” (5%propozycji)
  • Na fizjologię (5% propozycji)
  • Absurdalne (21% propozycji)
  • Czarny humor (3% propozycji)
  • Aroganckie (6% propozycji)
  • Podlizywanie się organizatorom konkursu (NE/ HTC) (8% propozycji)
  • Poetycko-epickie (7% propozycji)

 

 

 

Wychodzi zatem, że najczęściej idziemy na kreatywność i na żywioł. Stosunkowo rzadko występują propozycje z „dogadaniem się”, co może sugerować, że akceptacja takiej formy zmniejsza się w społeczeństwie. To może  uproszczenie, ale takie odpowiedzi i sugestie nie były częste. Najczęściej pojawiały się absurd i manipulacja. Jury konkursu szczególnie doceniło sposób na mandat. Nie chodziło o śmiech, choć to też, ale o skuteczność. Improwizujemy, szyjemy, wymyślamy na poczekaniu lub cwaniakujemy.

 

Polecamy również film, który twórcy portalu Pyta.pl przygotowali w temacie wymówek stosowanych przez kierowców w potyczkach z miśkami:

 

 

Z życia wzięte

 

Wymówki „z życia wzięte” stanowiły około 8% wszystkich wymówek zaproponowanych przez fanów NaviExpert. Wspólną ich cechą było to, że odwoływały się do sytuacji, które faktycznie miały miejsce lub nosiły znamiona realizmu. Wymówka albo znalazła już kiedyś zastosowanie i okazała się skuteczna albo – w hipotetycznej sytuacji – mogłaby się okazać skuteczna.

 

Dawid urzekł policjantów opowieścią o ślubie siostry. – „Proszę Pana, ten jej chłopak to przez 7 lat za nią chodził. Ona mówiła, że jej kaktus na ręce wyrośnie jak zacznie się z nim spotykać. On taki uparty i dopiął w końcu swego –  wychodził, skubany! Spieszę się aby upewnić się, że faktycznie to dojdzie do skutku, bo wciąż jeszcze nie wierzę, że to się dzieje.  Jeszcze niedawno mała siostra razem ze mną klocki lego układała, a teraz wychodzi za mąż. Odchodzę trochę w myślach, bo jedyna siostra mi  ucieka… Niech Pan zrozumie… Jedyna siostra i jeszcze jakiś facet ją zabiera… Ehhh… I tak jakoś na ten licznik nie spojrzałem, tylko szybko starałem się dojechać do kościoła. Niech Pan daruje tym razem…”. Podobno wymówka zadziałała.

 

Zwycięzca konkursu – Łukasz – przekonał organizatorów swoim sposobem, który ze wszystkich wydaje się najbardziej skuteczny. – „Zawsze w portfelu mam jeden niezapłacony mandat. Mówię, żeby wypisywali kolejny do kolekcji, i tak nie mam z czego zapłacić…” Podobno ten sposób zawsze działa i albo z 300 zł robi się pouczenie, albo co najwyżej 50 zł za brak zapiętych pasów. Niekiedy zresztą policjantowi nawet nie trzeba udowadniać swojej prawdziwej czy rzekomej biedy… Zdarzyło się to Tomaszowi. – „Po zatrzymaniu mnie, wysiadł z auta, wziął dokumenty od samochodu, popatrzył na mnie i na samochód, po czym stwierdził, że mnie na mandat stać nie będzie. Bez pouczenia wsiadł do nieoznakowanego radiowozu i odjechał”…

 

Często-gęsto zatrzymani kierowcy nie potrafią wymyślić na poczekaniu wystarczająco sprytnej wymówki i po prostu walą prawdę prosto z mostu. Jeśli owa prawda wzruszy policjanta – jest nadzieja, że go jednocześnie powstrzyma przed wlepieniem mandatu. Udało się Anecie, która zatrzymana za przekroczenie prędkości opowiedziała po prostu… dlaczego ją przekroczyła. – „Nie umiem na poczekaniu wymyślać niestworzonych historii, więc powiedziałam prawdę dlaczego jechałam tak szybko. A prawdą było, że od dwóch dni nie byłam na działce gdzie mam owczarka niemieckiego, któremu właśnie wiozłam jedzenie, bo psisko było na pewno bardzo głodne. Pokazałam garnek z żarciem dla psa (…). Bardzo tym rozbawiłam policjantów. Powiedzieli że za wszystkie lata ich pracy takiej wymówki jeszcze nie słyszeli i puścili mnie wolno do mojego biednego głodnego pieska.” Swoją opowieść Aneta zakończyła słowami  -„Misiaczki też istoty żywe i pokazali że lubią zwierzęta.”

 

Paweł z Jeleniej Góry również postawił na czystą prawdę. Jego córka miała objawy alergii, więc znalazł dyżurną aptekę w Warszawie i wsiadł w auto. Trafił idealnie na korek, który zabrałby mu co najmniej dwie godziny cennego czasu na trasie Łomianki-Warszawa. Złamał więc przepisy skręcając na zakazie skrętu i … „tuż za skrętem zamachali na mnie panowie policjanci. Zrobiło mi się gorąco, potem zimno, potem znów gorąco”. Zaczął tłumaczyć, że jedzie do apteki… ale to zazwyczaj odbierane jest jako tania, mało oryginalna wymówka. Na szczęście dyżurną aptekę wyszukał w nawigacji na swoim telefonie. Tłumaczył się tak – „Wolałem zapłacić mandat niż stać w korku, kiedy córka potrzebuje lekarstwa.” W odpowiedzi policjant pomruczał do siebie. – „Zabrał moje dokumenty i wrócił do wozu. Wrócił po niecałych dwóch minutach, podał mi dokumenty i powiedział: –  Proszę jechać za nami”. Konwojował Pawła do samej apteki, na sam koniec pomachał i z uśmiechem odjechał. – „To zapewne, że adres apteki miałem wprowadzony w nawigacji, uratowało mnie i przed mandatem i przed staniem w korku” – podsumował swoją opowieść.

 

Manipulowanie policjantem

 

Granie na emocjach policjantów, szantaż emocjonalny, zastraszenie, przeniesienie odpowiedzialności – czyli wszelkie formy manipulacji – są wśród zatrzymanych na gorącym uczynku kierowców bardzo popularne. Stanowią aż 16% wszelkich zgłaszanych przez uczestników konkursu NaviExpert i HTC wymówek. Czasami bywają zabawne, czasem zaś są całkiem na serio.

 

Paulina proponuje wersję dość ryzykowną – „Panie władzo, zostawiłam obiad na gazie, jak nie zdążę go wyłączyć to spali mi się mieszkanie, a nie jest ubezpieczone, stracę dorobek całego życia, a na końcu zabije mnie głodny mąż! Chce Pan takiego zakończenia?”. Przywoływanie nieobecnych przy zatrzymaniu głodnych, wściekłych, smutnych członków rodziny jest częstym motywem. Tak jakby winny kierowca mówił miśkom – och, ja to bym wszystko przyjął, za mandat chętnie zapłacił, bo w końcu zasłużyłem, no ale co powie moja żona/mąż/ córka etc etc. Paweł radzi wypróbować wersję „na urodziny córki” i „na surową żonę” jednocześnie – „Panie władzo bardzo przepraszam za moją szybkość, lecz nie miałem wyboru. Zwyczajnie zapomniałem o urodzinach córki , a żona powiedziała , że mam pól godziny za wymyślenie czegoś i lecę do sklepu bo zaraz wykupią mi wszystkie domki dla Barbie”.

 

 

Rafał eksperymentuje z poczuciem humoru policjantów – „Panie Władzo, ale w domu kobitka czeka jak piasek Sahary gorąca… i dywan już płonie” – nie chce zawieść namiętnej kochanki. Podobnie jak Maciej – „Panie władzo, wracam z tygodniowej delegacji, moja żona bez seksu ze mną schnie jak mokry chomik na patelni.”  Tomasz również de facto przesuwa winę za wykroczenie na nieobecną żonę –„Gdzie się Pan tak śpieszy? Zapomniałem o rocznicy ślubu… za pięć minut zamykają kwiaciarnię! Panie władzo litości…”. W innym wariancie – np. od Krzysztofa, żona jest w ciąży – „to już 30 tydzień, źle się czuje, a jest sama w domu”. Albo Grzegorz – “poczekaj Kochanie zaraz wracam. Nie denerwuj się, i oddychaj…. Skurcz, oddech…”. Łukasz dość przytomnie zauważa, że na chorobę coraz trudniej omamić policjanta, więc proponuję odrobinę dramaturgii – gdy policjantpodchodzi do samochodu, „osoba towarzysząca wie, co ma robić: udaje, że ją brzuch boli i ją skręca, szybko przełyka ślinę.”

 

W innych wariantach tych wymówek znajdziemy coraz zabawniejsze wyjaśnienia. Adam błaga – „Panie władzo dni płodne mi się kończą!”. Inny wzbudza ludzkie uczucia tłumacząc, że przecież się śpieszył, bo w końcu został tatą – „I czy Pan to rozumie, Panie władzo?!”. Krzysztof zaś dość sprytnie rozsiewa wizję chorych i wymiotujących dzieci, które szybko muszą być odebrane ze szkoły. Przecież policjant nie chce, by zarażały…

 

 

Magdalena również zwraca uwagę na budowanie odpowiedniej atmosfery i dramaturgii. A wszystko po to, by wciągnąć Miśka w strefę manipulacji – „Podeszłabym do policjanta jak do człowieka. Pierwszy kontakt wzrokowy, to zwrócenie uwagi na wygląd, posturę, jakiś znak szczególny, który wyróżnia go spośród reszty policjantów i który mogę wykorzystać do rozmowy. Np. plamka na mundurze może wskazywać na to, co Pan Miś niedawno robił – może coś jadł… Co to było? Może jeszcze jest głodny? Powiedzmy, że koszula czy spodnie są lekko ubrudzone ketchupem, bądź musztardą. Może to świadczyć o tym, że osobnik lubi hotdogi. Dla celów wyższych, ja też mogę je polubić! Może akurat jadę coś przekąsić, dlatego tak się spieszę i tak się składa, że mam ochotę na hotdoga?! Pytam, gdzie dają najlepsze…  Gadka szmatka, po mandacie nie ma nawet wspomnienia…”

 

Sebastian z Poznania nie zaprzecza faktom. Próbuje tylko zaapelować do policjanta o litość, roztaczając obraz swojej ciężkiej sytuacji życiowej. – Z tą kasą coś zróbmy błagam, bo nie wydolę. Rodzina na utrzymaniu, żona nie pracuje, a wie Pan czasem się zdąży wyjść z kolegami, no jakoś trzeba żyć… Panie policjancie jak żyć?”. Swoje sposoby sumuje tak – „Działa na nich zawsze pokora i umiarkowany humor. Do tego większość z nich lubi się czuć dowartościowana i gdy człowiek robi z siebie gorszego, to czują władzę i wychodzi z nich człowiek”.

 

Podlizywanie się policjantom

 

Podlizywanie się policji to oczywiście również jedna z form manipulacji. Wykorzystujący tę metodę kierowca zazwyczaj dobrze wie, że policjanci mają swoje słabsze punkty. A zazwyczaj jest takim punktem próżność. W tej kategorii znalazło się około 6% nadesłanych wyjaśnień.

 

 

Karol –„Panie Policjancie, proszę o wysłuchanie. Starałem się o dziecko z moją żoną prawie cztery lata. I teraz, gdy mamy dziecko, moja żona za chwilę urodzi, to Pan mi chce mandat dać? Śpieszę się do szpitala i jeśli Pan nie da mi mandatu to nazwę moje dziecko Pana imieniem. Obiecuje Panu, że wychowam dziecko na wzorowego obywatela, aby szanował i chwalił pracę policji.” Mateusz sugeruje kobietom zastosowanie tłumaczeń na blondynkę – „Panie władzo jak bym wiedziała, że macie taką technologię, to bym tak nie gnała. Proszę o pouczenie!”. Marcin również sugeruje, że praca policji mu imponuje – „Mało to jeździ wariatów po drogach? Teraz wiem, że czuwacie i od razu czuję się bezpieczniej”.

 

Budowanie wspólnoty z policjantem

 

Prawie 7% wyjaśnień stanowiły najwyższe, wręcz najdoskonalsze formy manipulacji – czyli próby znalezienia z policjantami wspólnego języka i prawdzie neurolingwistyczne sztuczki, które polegają na rezonowaniu z policjantem słowem, gestem a nawet doświadczeniem życiowym.

 

Artur z Myślachowic to klasyka tej kategorii –  „Panie władzo właśnie złożyłem papiery do policji i przeszedłem już testy sprawnościowe. Nie mogę dostać mandatu, bo zrujnuje to moją karierę i rekrutację do Policji, a tak bardzo chciałbym być kiedyś na Pana miejscu”.

 

Bliska perfekcji jest Anna, która w dzień, który poprzedzał noc sylwestrową, miała bliskie spotkanie z policją. Należała jej się kara w postaci 10 punktów karnych i 800 zł. –„Po negocjacjach opuścili do 6 punktów oraz 300 zł, ale ja nie ustępowałam i postanowiłam wykorzystać mój kierunek studiów do jeszcze większego obniżenia mandaciku. A że studiuję bezpieczeństwo narodowe zaczęłam z nimi o tym właśnie rozmawiać. Jak się okazało panowie byli na szkoleniu na mojej uczelni.” Policjanci byli ugotowani, gdy zapytali o plany zawodowe Anny – „Oczywiście stwierdziłam, że planuję iść do policji lub wojska. Panowie złapali zajawkę i zaczęli mi opowiadać o pracy. Tak się rozgadali, że chyba z 30 minut siedziałam w radiowozie. A na koniec życzyli mi udanego sylwestra i wyrazili nadzieje, że spotkamy się już jako mundurowi w przyszłości. Wręczyli mi świstek z upomnieniem.

 

Wspólnota pasji i doświadczeń naprawdę może uratować kierowcę. Jakub z Bychawy zagrałby przywołaniem formuły F1 – „Panie Władzo! Właśnie kupiłem nowiutkie, czerwone Ferrari i chciałem się poczuć jak Fernando Alonso podczas GP Niemiec”. Kluczowy w tej metodzie jest moment nawiązania z policjantem braterstwa dusz – „Oglądał Pan Panie Władzo F1?”.

 

„Dogadajmy się”

 

 

Mniej niż 5 % zgłoszeń stanowią próby wlepienia policjantowi łapówki. Sytuacja prosta nie jest. Jeśli policjant okaże się uczciwy, kierowcy, który proponuje łapówkę grozi do 10 lat więzienia. Więc szczerze ten sposób odradzamy. Charakterystyczne i symptomatyczne dla osób, które ten sposób zasugerowały jest to, że pochodzą wyłącznie z Warszawy i okolic. 

 

 

Czasami ujęcie tematu może być zabawne – jak w wersji proponowanej przez Marcina z Warszawy – „Gdzie się pan tak śpieszy? – Do pana. 100zł panu wiozę!”. Czasem dość subtelne, jak w zgrabnej sugestii Ireneusza – A nie da się jakoś inaczej?”

 

 

Piotr z Brwinowa ewidentnie uważa, że obraz, szczególnie w kolorze,  działa lepiej niż tysiąc słów – „Witam. za szybko się jechało. Mandacik będzie… – Oj Panie Władzo. Może jakoś się dogadamy?- A co ma pan na myśli? – Może pogramy w zielone?  (tu następuje demonstracja banknotu 100 złotowego) – Nieeee… zielone mi już obrzydły… ale w bursztynowe to bym pograł…”

 

„Na fizjologię”

 

Mniej niż 5% zgłoszeń stanowiły te, które określiliśmy mianem „Na fizjologię”. Smaczne czy też nie – nieistotne. Podobno ci kierowcy, którzy metodę zastosowali, chwalą jej skuteczność.

 

 

Marcin z Warszawy przesłał krótką scenkę – „Policja: -Gdzie się pan tak śpieszy? – Panie władzo, biegunkę mam, jeśli zaraz nie odjadę naprawdę nie dam rady.” Podobną odegrał w konkursie Jakub z Cielądza – „Panie władzo szybko bo KUPA!!!!”. Marcin z Lubawy do tego wyjaśnienia dogrywa też kilka dodatkowych ujęć perswazyjnych– „Gdy zostałem zatrzymany zacząłem się bardzo wiercić, wcześniej zatkałem na chwilę nos żeby zrobić się na twarzy trochę czerwony. Podchodzi policjant, a ja mu mówię, że bardzo ich przepraszam, ale muszę dojechać do jakiegoś lasku za potrzebą, bo mam rozwolnienie. Że mogą mi pisać ten mandat nawet 500 zł, ale dopiero tam pod lasem i żeby pojechali za mną.” Podobno zadziałało.

 

Paulina z Kobyłki proponuje bardziej rozbudowaną wersję metody „na fizjologię”, bo wprowadzą w nią elementy szantażu emocjonalnego. – „Panie władzo kochany, ale ja naprawdę muszę natychmiast do łazienki. Był Pan kiedyś w takiej sytuacji? Chłopak wczoraj zrobił mi kolację, chciał być taki romantyczny, a ja nie chcąc mu zrobić przykrości zjadłam pizzę, którą przygotował. No tak pizza niby nie truje, ale jak się ją zrobi z bananem, tuńczykiem, kiełbasą, żurawiną, oscypkiem, szybką i krewetkami, a jeszcze posypie cynamonem, oregano, bazylią, czosnkiem i pieprzem to sam Pan rozumie. Teraz cierpię, ale nie mogłam mu zrobić przykrości, pizza była z moimi ulubionymi składnikami, tylko szkoda, ze wszystkimi na raz…”

 

Absurdalne

 

Zdecydowanie najliczniejszą, bo stanowiącą 21% wszystkich zgłoszeń, jest kategoria wyjaśnień absurdalnych. Niekoniecznie nadadzą się do zastosowania, ale organizatorzy konkursu mieli sporo  uciechy czytając często bardzo kreatywne i zaskakujące wyjaśnienia.

 

Przykład najkrótszego, absurdalnego wyjaśnienia nadesłał Jakub z Warszawy – „Spieszę się do teściowej”. Organizatorów rozbawił dwukrotnie Ireneusz z Puław – „Panie władzo … złapałem kapcia i czym prędzej do punktu wulkanizacji spieszę nim powietrze zejdzie.” Urzekająca wydała im się również jego druga impresja– „Panie władzo  złapał mnie skurcz w prawej nodze i nie dałem rady ściągnąć jej z gazu.” Oraz podobna od Anety –„Panie Władzo. Do auta wpadł mi bąk no i wleciał na pedał gazu….No a ja chciałam go zabić żeby mnie nie użądlił no i efekt sam Pan widział…”.

 

Podobny, choć rozbudowany wariant zaproponował Piotr z Poznania –„Panie Władzo, bo ja mam taką przypadłość, że jak ktoś do mnie mierzy to mi kończyny ze strachu sztywnieją i pedał gazu sam się wcisnął. To trauma po zabawie w Czterech pancernych w przedszkolu. Na dodatek mam asymetryczne stopy i prawa jest większa o pół numeru i przez to trochę ciąży. A propos ciąży – żona spodziewa się dziecka za pół godziny. Ma wyjść ze szkoły  za 10 minut i muszę go odebrać. A tak w ogóle to jak mijałem przed chwilą znak drogi bez przejazdu do mnie ta literka T zmyliła i myślałem, że to promocja T-Mobile. Jak zobaczyłem ograniczenie do 70 km/h to byłem przekonany że mogę dwa razy więcej”.

 

Anna z Jasła żartuje sobie z suszenia – „Panie władzo jak to gdzie się spieszę jadę do pracy a mam mokrą głowę bo mi się suszarka zepsuła, mówili że na 219 suszą to jestem.” Lena też daje do pieca – „Panie władzo coś strasznego, tak się przeraziłam! Jechała  za mną karetka pogotowia na sygnałach, nie miałam gdzie zjechać na pobocze i pędziłam przed siebie ile sił żeby tylko nie blokować jej. Na szczęście skręciła w prawo, a ja biedna nie zdążyłam już zahamować bo mnie Pan, Panie władzo złapał na suszareczkę.” Wyjaśnienia na blondynkę też zazwyczaj są absurdalne. Jak to przesłane przez Agnieszkę z Giżycka –„Ojej, nie wiedziałam, że po północy też obowiązuje ograniczenie prędkości”.

 

Zabawne jest wyjaśnienie i końcowe pytanie retoryczne Sylwii z Tułkowic –„Panie władzo, tak wiem, jechałam za szybko, jednak mieszkam w tym mieście od 10 lat i zawsze przestrzegam znaków i przepisów. Dałabym sobie uciąć wszystkie tipsy, że wczoraj był tu znak z ograniczeniem prędkości do 80 a nie do 40! Czyżby robotnicy drogowi zadrwili sobie ze mnie?”. Niektórzy nie boją się zaś zabawić własnym kosztem. Aleksandra z Nysy przytacza żart faktycznie zapodany policjantom, którzy zatrzymali auto z pięcioma pasażerami, w tym jedną kobietą.– „Podchodzi policjant i pyta czemu się tak spieszymy. A że było czterech panów i ja jedyna kobieta, wychylam głowę z tylnego siedzenia i mówię – Do szpitala tak się spieszymy! – A coś się stało? –Nie, po prostu w ciąży jestem, taka kontrola. –Ale po co w pięć osób jedziecie do szpitala? – Bo nie wiem, który jest ojcem!”

 

Na tzw. czynniki od siebie niezależne zrzuca winę m.in. Łukasz z Bielska-Białej  – „Jechałem sobie normalnie jak zawsze, a najlepsze, że ciągle patrzyłem na licznik, coś musiało się zepsuć… AAAAA, już wiem, to wina benzyny! Tankowałem ostatnio na stacji w Tesco, wie pan jaki tam szajs leją… A mówili koledzy, że auto po tym jak rakieta jedzie, nie chciałem im wierzyć… Mówię panu, jak tylko zobaczyłem ograniczenie na horyzoncie – błyskawicznie ściągnąłem nogę z gazu… Wtedy dopiero się zaczęło! Przyspieszyło tak, że głowa mała! Niech pan tam nigdy nie tankuje…”

 

Honorata z Janikowa drwi po całości z optymizmu ludzi władzy – „Przepraszam najmocniej, ale musiałam wgrać do nawigacji mapę dróg Polski ze strony Ministerstwa Transportu. W tym miejscu miała być już w zeszłym roku autostrada i stąd moja prędkość”. Sprytnie chce też sobie poczynać z policjantami Bartosz z Warszawy, który nie wierzy, że jechał 120 km/h na odcinku, który ma ograniczenie do 90 km/h –„Panie władzo, ja jechałem na pewno 85km/h, patrzyłem na licznik. Może państwa sprzęt się zepsuł? Misiek – Nasz sprzęt jest na pewno sprawny. – To może ja jeszcze raz przejadę przed wami i sprawdzimy czy teraz dobrze pokaże?”

 

Czarny humor

 

 

Humor ewidentnie czarny był rzadkim rarytasem. Zgłoszeń, które można zaliczyć do tej kategorii naliczyliśmy na palcach jednej ręki. Tomasz z Opoczna zapomniał wziąć żonę do szpitala. Zaś Tomasz z Siedlec posunął się do alkoholizowania nieletnich, byle tylko mieć pod ręką dobrą wymówkę:

 

 – „Policjant zatrzymuje do kontroli samochód w którym jedzie młode małżeństwo z dzieckiem. Daje kierowcy alkomat. – 0,8 promila – odczytuje wynik.

– Panie władzo, macie zepsuty alkomat – odpowiada stanowczo kierowca. – Niech żona dmuchnie.

– Pańska żona też ma 0,8 promila – mówi po chwili policjant.

– Macie zepsute urządzenie i koniec. Niech dziecko dmuchnie.

– 0,8 promila – mówi policjant i zwraca się do kolegi:

– Janek, alkomat nam się zepsuł.

Samochód odjeżdża, a kierowca mówi do żony:

– Widzisz, kochanie, mówiłaś, żeby Kubusiowi nie dawać. Zobacz – jemu nie zaszkodziło, a nam pomogło.”

 

Aroganckie

 

 

Aroganckie wyjaśnienia były rzadkie i stanowiły niecałe 6% wszystkich zgłoszeń. Wszystkie dotąd omówione mają tę cechę wspólną, że przyłapani na gorącym uczynku kierowcy chcą znaleźć zrozumienie w oczach policjantów i mniej lub bardziej korzą się przed ich władzą. Aroganckie wyjaśnienie z definicji zaniedbuje to, jak w danej sytuacji czuje się sam misiek. Na pierwszy plan wysuwają się tu potrzeby i pasje kierowcy, które same w sobie mają stanowić wystarczający mocny argument w rozmowie z policjantem. Jeśli nie stanowią – pozostaje wzruszyć ramionami. Kierowcy, którzy proponują ten typ wyjaśnień raczej nie zastosują żadnego innego sposobu, bo po aroganckim wstępie będą już ugotowani.

 

 

Marcin z Warszawy, podobnie jak Kamil, rzuca od niechcenia –„Panie władzo, wiem że źle zrobiłem, ale, ja po prostu lubię za*****alać”.  Piotr z Warszawy idzie na całość i odwraca kota ogonem – „Tak panie władzo, zatrzymałem się żeby powiedzieć że stoicie radiowozem w niedozwolonym miejscu. – Jak to niedozwolonym? – No CB w NaviExpert pokazuje, że tu nic nie zarobicie. Tu nie podreperujecie budżetu, bo to  jest niedozwolone. Grzegorz z Krakowa podejmuje się dyskusji o sprawach fundamentalnych i oczywistych oczywistościach – „Panie władzo, pędzę bo statystycznie rzecz biorąc jadąc wolno narażam się na większa ilość kontroli policyjnych. Gdyby ludzkość podróżowała z prędkością światła, to ilość kolizji była by bliska zero”.

 

 

Podlizywanie się organizatorom konkursu

 

 

Każdy dział marketingu uwielbia listy od fanów zachwyconych produktem lub usługą. Lubi pochwały wypisywane przez użytkowników, słowa wsparcia w trudniejszych chwilach, wyznania lojalnych, wieloletnich użytkowników. Nie ma się co oszukiwać. NaviExpert razem ze współorganizatorem konkursu „Przekonaj Miśka!” czyli HTC też lubią to! Wyodrębnienie więc tej kategorii kosztowało ich sporo wysiłku, bo wymagało odcięcia się od naturalnych skłonności i nabrania dystansu do siebie. Istotne jest to, że z taką formą eksperymentowało dość sporo, bo 8% uczestników, co tylko świadczy o tym, że słabość organizatorów konkursów jest znana ich uczestnikom.

 

 

Kamil z Łęknicy w swoim zgłoszeniu idzie wprost do celu – „Przecież to proste. Wystarczy zaktualizować mapę w Naviexpert i korzystać z funkcji radarów.” Jakub z Bychawy proponuje coś tylko ciut mniej oczywistego –„Panie Władzo! Czy słyszał Pan o konkursie „Przekonaj Miśka” organizowanym przez NaviExpert.pl?”. Radosław z Warszawy przywołuje współorganizatora i organizatora jednocześnie – „Panie władzo! To wszystko przez ten nowy HTC ONE V z zainstalowaną nawigacją NaviExpert! Jestem dopiero w połowie instrukcji!”.

 

Czasem przywołania nazw organizatorów zabawy są mniej wprost. Łukasz ze Zdzieszowic żali się, że zapomniał wysłać zgłoszenie na konkurs NaviExpert, gdzie do wygrania jest suszarka dla teściowej. Jacek z Poznania sam siebie beszta – „Panie władzo, nie wiedziałem, że jadę tak szybko, bo wyłączyłem powiadomienie o przekroczeniu prędkości w Navi bo cały czas gadało „zwolnij!””. Grzegorz z Kartuz całą gębą stosuje metodę podlizywania się organizatorom – „Panie Władzo! Teraz już wiem, że nie ważne jak szybko jedziesz to i tak nie przegonisz nawigacji na HTC One V!” Artur z Lublina, choć nie wykorzystuje nazwy „NaviExpert”, to jednak subtelnie przywołuje slogan marki –„Panie władzo, „omijam korki zawodowo”, więc może mandacik też mnie ominie?”.

 

Poetycko-epickie

 

 

Wyjaśnienia, które eksperymentowały z formą literacką stanowiły 7% mniejszość. Zdecydowanie za to się wyróżniającą. Nie są sposobem, który naturalnie przychodzi do głowy w czasie konfrontacji z policją. Nikt zatrzymany (raczej) nie zacznie recytować czy śpiewać . Wykorzystanie więc takiej formy wyjaśnienia w konkursie miało przede wszystkim na celu zwrócenie na siebie uwagi organizatorów.

 

 

Kamil z Bełchatowa całkiem zgrabnie rymowałby zwracając się pieszczotliwie do policjanta – „Misiu Drogi zjadę z drogi, Proszę jednak nie bądź srogi, Nie znikałem przecież w mgnieniu, Może skończy się na upomnieniu? Pasy ślicznie są zapięte, Proszę na zachętę, Jeździć odtąd będę grzecznie”.

 

Marcin z Wrocławia przygotował dłuższą formę:

 

„Wiecie Panowie, bo sprawa jest taka,

Ja zapomniałem wziąć z pracy krawata.

A bez krawata jam jako bez ręki,

Jestem w „te klocki” wówczas za cienki.

Myślę więc sobie przez całą drogę,

Czy może czymś tu zastąpić go mogę.

Bo wrócę do domu, do mojej żony

I przez nią na łóżko zostanę rzucony,

I żona spyta zdejmując sukienkę

„Gdzie jest to obłe, twarde i wielkie?”

I co ja wtedy mam na to powiedzieć?

Jak nic nie wymyślę… nie chcecie wiedzieć!

Miejcie więc litość, oszczędźcie mandatu,

Zmartwień mam dość już, bom bez krawatu.”

 

 

Marcin również daje się ponieść pokusom rymowania:

 

„Gdybym wiedział, co mnie czeka,

dłużej, wierzcie, bym nie zwlekał,

wsiadł za kółko auta żony

(pomyślicie, żem szalony).

Wolno jechałbym, choć długo

bo to auto to jest YUGO.”

 

Wojciech zaproponował najdłuższą i najbardziej kwiecistą formę:

 

„Dzień jest ciepły, noc gwiaździsta

mówią na mnie terrorysta.

To nie moja wina przecie,

chce imponować swej kobiecie

Żel na włosy, papierosy,

piwo dla niej i nachosy

Wiatr we włosach nie ma końca,

nikt dziś nie wie, że jadę furą ojca!

Droga pusta, ja mężczyzna,

samiec alfa – daltonista

na czerwonym jadę śmiało chyba mi się porąbało.

 

Czerwień noc oświetliła

zaś w sekundę mnie zgasiła…(…)

Do drzwi podchodzi facet

co nigdy się nie poci.

Mina? Oczywiście pokerowa,

spróbuj tylko powiedzieć za dużo dwa słowa!

 

Do środka zagląda

a tam siedzi baranek, potulny-

bez HaRdCoRoWyCh zachcianek.

Mówi speszony, „”jadę z sekretarką do żony

bo na ślub siostry jestem prawie spóźniony”

Pan glina powstrzymując mdłości,

zrobił mu teścik trzeźwości.

 

Dzień jest ciepły, noc gwiaździsta

mówią na mnie terrorysta,

wracam do domu pekaesem

już nie super mercedesem.”

 

Krzysztofa też poniosło pióro i wyobraźnia. – „Mam 28 lat, ostatni raz u spowiedzi (u państwa) ani razu nie bylem. Jeżdżę w sposób bardzo dystyngowany, kulturalny i wzorcowy dla reszty moich braci i sióstr, Polaków i Matek Polek. Mam 5 dzieci i wspaniała żonę. Nie słucham Palikota i Rydzyka. Zawsze chciałem aby policja byłą bardziej doinwestowana, Lamborghini dla każdego, limit na paliwo  milion litrów na głowę dla policjanta. Ostatnio słyszałem, iż lokalna Komenda Powiatowa Policji ma kłopoty i nie ma komputerów- kupiłem laptopa, drukarkę, papier i zapas tuszu na dwa lata. Napisałem do ministra Spraw Wewnętrznych z osobistą prośba o wsparcie finansowe dla tej komendy. Pożyczyłem swoje auto, różowego mercedesa dla policjantów aby mieli kogo ścigać. Kocham swoja teściową. zawsze kupuje dla niej kwiaty. Panie władzo. Wszem i wobec pytam Pana: czy tak wygląda pirat drogowy! Czy ja mógłbym być zagrożeniem na naszych pięknych i wspaniałych drogach. Ostatnio pomogłem firmie COVEC w budowie autostrady w ramach wolontariatu. Poprzez CB radio w domu pomagam zmordowanym kierowcom Tirów w znalezieniu tej jednej, jedynej drogi prowadzącej do ich Itaki – ich domu.  Panie władzo: Czy te oczy mogą kłamać? Nie. Czy ja mógłbym komuś serce złamać? Nie. Panie władzo, bracie Polaku, Władziu, ojcu i mężu wspaniałej rodziny pokaż mi jasność tej drogi, okaż wspaniałomyślność i daj mi udać się w wiadomym kierunku. Niech moc będzie z tobą.”

 

 

 

Pozostałych 8% zgłoszeń nie mieściło się w żadnej kategorii. Często były zbyt dosadne, by je zacytować,  czasem nie nosiły nawet znamion wykonalności. Chyba najczęstszym przytaczanym żartem – zacytowało go aż siedmiu uczestników konkursu NaviExpert i HTC – był ten o żonie, która uciekła z policjantem. – „Panie władzo ja wiem, że jechałem za szybko, ale uciekałem bo myślałem, że goni mnie policjant, z którym odeszła wczoraj moja żona i bałem się, że chce mi ją oddać!”. Nasz raport zakończmy trzeźwym spostrzeżeniem Małgorzaty – „Najlepiej by było nie dopuścić do sytuacji, w której trzeba płacić!”.

 

 

Organizatorzy konkursu murem stoją za Panią Małgorzatą i namiawiają do jazdy zgodnej z przepisami. Na koniec nieśmiało chcą zasugerować tym o ciężkiej nodze, że zamiast brnąć w lepsze lub gorsze wyjaśnienia, zdecydowanie rozsądniejsze jest korzystanie z mobilnego CB, które w wersji 8.0 na telefony z Androidem oferuje swoim użytkownikom NaviExpert.

 


Podobne wpisy

29.03.2024 | Aktualności drogowe

Wielkanocne podróże. Wiemy jak wyglądały...

30.01.2024 | Nawigacja NaviExpert

Podsumowanie 2023 roku w NaviExpert

21.12.2023 | Aktualności drogowe

„Driving home for Christmas”?...

01.12.2023 | Aktualności drogowe

Odcinkowy pomiar prędkości [LISTA miejsc]

25.11.2023 | Aktualności drogowe

Kierowcy pod czujnym okiem kamery [LISTA...

27.10.2023 | Aktualności drogowe

1 listopada na polskich drogach